#BeeStories to cykl postów, który cieszy się popularnością nawet u nas wewnątrz :) Nasze Pszczoły lubią czytać historie innych osób z Ula.
Dzisiaj macie okazję poznać losy Karoliny Sokołowskiej, jednej z naszych Team Leaderów i Tech Rekruterów.W poście przeczytacie m. in. o tym, co sprawiło, że mimo chęci odejścia od rekrutacji jednak dołączyła do Bee Talents oraz dlaczego przysłowiowy “krok w tył” okazał się w jej przypadku potrzebnym etapem do dalszego rozwoju.Dowiecie się też, jakie wsparcie może być potrzebne przy awansowaniu na kolejne “szczeble” w karierze i czy kariera musi być na początku zawsze dokładnie zaplanowana. Zapraszamy do lektury :)
Social Media Team: Powiedz nam, czym zajmowałaś się, zanim dołączyłaś do Bee Talents?
Karolina Sokołowska: Tak naprawdę, Bee Talents to moja druga pełnowymiarowa praca. Działam tu już 5 lat, ale zanim dołączyłam do ula, również pracowałam jako rekruterka. Pracowałam wcześniej również w agencji rekrutacyjnej i zajmowałam się rekrutacją, ale w innym obszarze niż IT - szukałam kandydatów do Centrów Usług Wspólnych oraz BPO.A jak w ogóle trafiłam do rekrutacji? Jeszcze na studiach byłam aktywnym członkiem stowarzyszenia Cognitis. Tam, na piątym roku, odpowiadałam za rekrutację nowych członków. Podjęłam się tego zadania, ponieważ podobały mi się rozmowy, w których brałam udział, gdy sama aplikowałam. Miałam też wrażenie, że jest to zadanie, z którym mogę sobie dobrze poradzić. I tak było :)
Szukając pierwszej pracy kierowałam się właśnie tym przeczuciem - można więc powiedzieć, że to, czym zajmuję się obecnie, jest w dużej mierze dziełem przypadków. Chociaż, jakby się chwilę zastanowić - nic nie dzieje się bez przyczyny, a zadania rekrutera podobały mi się już na studiach (chociaż niezwiązanych bezpośrednio z tym kierunkiem).
Co sprawiło, że dołączyłaś do Bee Talents?
Moje dołączenie do ula to bardzo wielowątkowa historia. Pamiętam, że byłam wtedy na urlopie macierzyńskim i nie szukałam jeszcze pracy. Był marzec, a ja planowałam wrócić do pracy od września. Zastanawiałam się nad ewentualną zmianą pracodawcy. Zakładałam jednak, że nie chcę kontynuować pracy w rekrutacji i pójdę inną ścieżką. Przyznaję, że obawiałam się zmian, bo byłam już mamą dwójki dzieci i zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Dlatego też miałam duży dylemat. Uznałam jednak, że jeżeli mam zmienić pracę, to praca musi sama mnie znaleźć.
I tak się właśnie stało. Napisała do mnie Zuzia, którą poznałam wcześniej współorganizując wydarzenie dla studentów. Zaprosiła mnie na rozmowę rekrutacyjną, a ja odpowiedziałam na to głównie z ciekawości. W końcu planowałam jeszcze pół roku odpoczywać i nie miałam zamiaru kontynuować ścieżki rekrutacyjnej.
Pamiętam dzień mojej rozmowy. Zamieniałam się wtedy z mężem przy dzieciach na placu zabaw. Mój mąż zapytał: “Gdzie ty w sumie idziesz?”, a ja odpowiedziałam “No wiesz, na rozmowę do tej pracy, w której i tak nie chcę pracować”. Ale już po 5 minutach od przekroczenia progu biura wszystko zmieniło się o 180 stopni i po powrocie do domu powiedziałam do męża: “Bardzo chcę tam pracować. Damy radę?”.
Odpowiadając na pierwotne pytanie: co sprawiło, że dołączyłam? Były to wartości i kultura firmy. Od pierwszej sekundy czułam, że Bee Talents to miejsce, w którym szanuje się ludzi, gdzie wartości nie są frazesami, lecz pełnią rolę drogowskazów, a nie ozdoby strony internetowej. To było dla mnie najważniejsze.
akie były Twoje pierwsze kroki w Bee Talents? Jak zaczynałaś i co działo się w kolejnych miesiącach?
Dołączyłam do Ula jako Mid Tech Recruiter i rozpoczęłam współpracę z klientami zagranicznymi razem z moją ówczesną Team Leaderką. Po paru miesiącach mogłam prowadzić samodzielnie projekty rekrutacyjne end-to-end, pracować na co dzień w języku angielskim i stawiać pierwsze kroki jako trener w ramach naszej platformy szkoleniowej Rocket Hive.Po 9 miesiącach dostałam propozycję awansu na stanowisko Team Leadera 2-osobowego zespołu. Było to bardzo ciekawe wyzwanie, którego chętnie się podjęłam. Co prawda, nigdy nie uważałam się za przyszłą liderkę, ale miałam przeczucie, że ta rola mi się spodoba. I tak też na początku było… Jednak po niecałym roku pracy jako lider, mówiąc potocznie “przestałam dawać radę”. Miałam wiele pytań dotyczących dalszej ścieżki kariery, przytłoczyło mnie też tempo rozwoju zawodowego - jednocześnie kształciłam się jako rekruterka IT, liderka i trenerka, a przy tym tworzyłam własną agendę szkolenia sourcingowego. Oboje z ówczesnym Chief Recruitment Officerem, Maciejem, uznaliśmy, że warto zrobić krok w tył. Wróciłam więc do roli rekrutera.
Kolejnym punktem zwrotnym na mojej ścieżce w Bee Talents, było przejęcie roli Project Ownera projektu, który nazwaliśmy “Napoleon”. Współpracowaliśmy wtedy ze sporą grupą klientów z Francji i widzieliśmy, że rekrutacje zagraniczne kosztują nas więcej pracy i wysiłku. Zadaniem naszego trzyosobowego zespołu było testowanie metod sourcingu i rekrutacji oraz sprawdzanie różnych źródeł pod względem ich skuteczności i dostępności. Zyskaliśmy wtedy bardzo dużo wiedzy, która wzbogaciła nasze ówczesne szkolenie sourcingowe, a naszemu SME - Sourcing Michałowi pozwoliła stworzyć wersją zaawansowaną warsztatów. Pracując nad tym projektem napisałam również artykuły dla Sourcecon, które zaowocowały zaproszeniem na konferencję jako prelegent.Na tym moja historia się nie kończy, ponieważ wystąpiły w niej jeszcze dwa punkty zwrotne. Rola Project Ownera miała pozwolić na ponowne wejście na ścieżkę liderską, ale powiedziałam Maciejowi, że planuję kolejną ciążę i być może nie będzie to najlepszy pomysł. Mimo to, Maciej zaproponował mi tę rolę, a wszystko po to, żebym zdążyła jeszcze popracować jako lider przed odejściem na urlop macierzyński.
1 grudnia 2021 minie rok od mojego powrotu. Wróciłam początkowo na pół etatu do roli liderskiej - tym razem już w 100% jako lider, bez prowadzenia własnych projektów rekrutacyjnych, a skupiając się na opiece nad moim zespołem.
Czym teraz się zajmujesz, jaka jest Twoja rola i co najbardziej Ci się w niej podoba?
Obecnie opiekuję się już 7-osobowym zespołem i moim codziennym zadaniem jest przede wszystkim umożliwianie jego członkom efektywnej pracy. Mam tutaj na myśli zarówno pomaganie im w rozmaitych sytuacjach z klientem, jak i spotkania 1:1, planowanie ścieżek rozwoju, regularny feedback, sprawdzanie jakości pracy na projekcie itp.Oprócz tego dużo czasu i uwagi poświęcam na pracę nad procesami ogólno-firmowymi. Przykładowo, w pierwszej połowie tego roku, zajmowałam się zaprojektowaniem na nowo naszego onboardingu oraz odpowiadałam za rekrutacje wewnętrzne. Później zajęłam się migracją systemu ATS oraz pisałam skrypt szkolenia technicznego na naszą nową platformę szkoleniową Rocket Hive.
Dodatkowo, uczestniczę w spotkaniach liderskich, podczas których wyznaczamy cele strategiczne dla organizacji oraz utrzymuję kontakt z klientami, z którymi pracują rekruterzy z mojego zespołu.To, co w mojej roli odpowiada mi najbardziej, to minimalny poziom rutyny oraz możliwość nawiązywania bliskich relacji z osobami, z którymi współpracuję. Dobrze czuję się podczas spotkań 1:1, a jako lider mam ich naprawdę sporo. Lubię też to, że z członkami mojego zespołu przechodzimy przez wiele sytuacji razem, co jest bardzo budujące.
Kiedy się zorientowałaś, że chcesz się rozwijać w tym kierunku? Co Cię do tego zainspirowało?
Szeroko rozumiane przywództwo i rekrutacja zainteresowały mnie już na studiach, ale powtórzę znów - zupełnie przypadkiem. Poszłam na studia ekonomiczne z myślą, że zostanę doradcą finansowym. Później jednak dołączyłam do wspomnianego wyżej Cognitis - stowarzyszenia przyszłych doradców i menadżerów. Dopiero tam okazało się, że to jednak przywództwo jest czymś bardzo inspirującym i zarządzanie innymi to rola o ogromnej odpowiedzialności społecznej.
Co więcej, dostrzegłam, że przywództwo to nie tylko bycie szefem, ale przede wszystkim służba. Nadal jednak nie sądziłam, że rola lidera była dla mnie - na tamtym etapie miałam jeszcze dość błędne pojęcie o sobie samej: widziałam się raczej jako nieśmiałą osobę, której daleko do lidera. Myślę, że gdyby Maciej mi nie zaproponował tej roli w odpowiednim czasie, to sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej.
Czy ktoś Cię wspierał w trakcie tworzenia ścieżki kariery, czy raczej wszystko było tylko w Twoim rękach?
Nigdy nie planowałam swojej ścieżki kariery - po prostu reagowałam na bieżąco na to, co się działo. Chwytałam szansę, starałam się pracować zawsze na 100% i otwarcie komunikować, gdy coś mi się podobało lub przeciwnie - nie odpowiadało.Nie wiem, czy “wsparcie” jest dobrym określeniem na pomoc Macieja, który podczas mojej drogi do zostania liderem, sam był liderem dla mnie. Może trafniej będzie nazwać to “rzucaniem wyzwań”. Wiem jednak, że dużo mu zawdzięczam.Tym bardziej, że mam tendencję do zajmowania się wieloma rzeczami jednocześnie i w moim przypadku ważne było też stawianie granic i ukierunkowywanie na właściwy tor.
Jak myślisz: czy kultura organizacyjna, podejście, wartości, może jakieś szczególne procesy w firmie są pomocne w tworzeniu własnej ścieżki kariery, czy może inspiracji lepiej szukać na zewnątrz?
Mogę odpowiedzieć, jak było w moim przypadku. Lubię robić rzeczy użyteczne, czyli tak naprawdę te potrzebne firmie i innym. Dlatego inspiracją jest dla mnie aktualna sytuacja i luki, które staram się wypełnić.Tak jak wcześniej wspomniałam: nie mam na siebie długoterminowego planu. Bardziej niż o kreowaniu konkretnej roli myślę o tym, co zrobić, aby jak najdłużej czuć się w Bee Talents dobrze. I tu ponownie pojawia się kultura empowermentu (czyli procesu angażowania pracowników w podejmowanie decyzji dotyczących organizacji), otwartości, szczerej komunikacji i zaufania, które cały czas są dla mnie kluczowe. Gdyby nie te czynniki, to prawdopodobnie kilka lat temu, zamiast zwolnić tempo i zrobić krok w tył (z roli lidera z powrotem do rekrutera) - odeszłabym i nie rozwijałabym się dalej.
Co poleciłabyś innym: skąd czerpać inspirację i jak szukać swojej własnej ścieżki kariery?
Myślę, że każdy powinien ustalić, co daje mu w pracy satysfakcję. Warto zastanowić się nad tym, co nam dobrze wychodzi, przy czym czas mija nam bardzo szybko, za co jesteśmy doceniani i w czym czujemy się kompetentni.Następnie trzeba po prostu badać rynek: czytać i dowiadywać się o różnych zawodach oraz testować, co nam pasuje.Zawsze możemy zrobić krok wstecz, awansować poziomo lub zmienić całkowicie rolę - ważne jednak, żeby było to spójne z wizją firmy. Wtedy obie strony zyskują.
W jaki sposób organizacja może wspierać rozwój kariery? Czego Twoim zdaniem czytelnicy mogą oczekiwać od swojej firmy, a co leży w ich rękach?
Myślę, że od firm warto oczekiwać dobrej, zdrowej atmosfery, w której otwarcie można mówić o swoich przeczuciach, nie bojąc się, że zostaniemy przez to zwolnieni.Tylko dzięki takim działaniom możemy uzyskać odpowiedzi na swoje pytania i rozwiać ewentualne wątpliwości, co później przyczyni się do rozwoju w określoną stronę.Jako liderka czuję się w obowiązku badać, w jakich kierunkach członkowie mojego zespołu chcą się rozwijać i w miarę moich możliwości stwarzać im takie warunki, które spełniają ich potrzeby.
Na koniec powiedz nam, co planujesz w kolejnych miesiącach?
W kolejnych miesiącach planuję wyciszenie :) Chcę zakończyć wszystkie projekty poboczne (np. wspomniane wcześniej wdrożenie nowego ATS-u). Zamiast tego chcę wypracować sobie zasady efektywnej i produktywnej pracy w środowisku, w którym priorytetem dnia często są zadania pojawiające się w kalendarzu znienacka, bez zapowiedzi.Jestem liderem rosnącego zespołu i bardzo cieszę się z dni, podczas których mam czas na realną pomoc zespołowi, również w kwestiach operacyjnych. Istnieje kilka obszarów z dziedziny leadershipu, w których chciałabym się rozwijać, ale póki co myślę o tym intensywnie i nie mówię o tym głośno :)
Karolino, bardzo dziękujemy za rozmowę!
Jak widać po historii Karoliny, życie pisze różne scenariusze i nigdy nie wiadomo, czy za rogiem nie czeka na nas właśnie ta jedna rzecz, który zmieni naszą karierę o 180 stopni. Co więcej, nasze ścieżki rozwoju nie muszą być dokładnie zaplanowane, a wsparcie każdy z nas rozumie inaczej - nie zawsze są to motywacyjne spotkania, nieraz będzie to, jak w przypadku Karoliny, stawianie granic czy rzucanie wyzwań.Ważne, aby w miejscu pracy mieć możliwość mówienia otwarcie o swoich potrzebach czy lękach i nie bać się robić kroków do tyłu - wszystko to pomaga nam znaleźć odpowiednie miejsce dla siebie. A wtedy zyskujemy nie tylko my, ale cała organizacja.
Jeśli wciąż szukacie swojego miejsca, zachęcamy do aplikowania! Co prawda zamknęliśmy obecnie rekrutację na rolę liderską, ale wciąż szukamy kolejnych Mid Tech Recruiterów do zespołu. Do zobaczenia w Ulu! 🐝